Miał być film, powstała książka. Chciałam zrobić dokument o spotkaniu z cieniem, o zobaczeniu tej części w nas, która nie jest tak do końca ładna, taka wymuskana i cacy. Części, której nie lubimy i najczęściej byśmy nie chcieli widzieć. A ona jest, i im bardziej upychana pod dywan, tym silniejsza. Chciałam zrobić film o kobietach, które podejmują trud zobaczenia siebie w pełni, bez makijażu, i upiększeń. Zobaczenia i zaakceptowania. Miał być film, powstała książka. Bo książka daje o wiele więcej możliwości. Daje wolność wyboru. W dokumencie trzeba zawsze pamiętać o dobru bohatera. Czasem pokazanie wszystkiego nie służy człowiekowi. Nawet jeśli miałby z tego powstać genialny film. W książce ten problem nie istnieje. Założenie było proste: stworzyć postaci oddające typowe problemy kobiet, ale stworzyć je tak, by były żywe i prawdziwe, i by w sposób wiarygodny przeszły fikcyjną terapię w fikcyjnym świecie. Jedyną istniejącą bohaterką książki, jest Kasia Miller, świetna terapeutka, która wytacza ciężkie działa przeciwko nieustannej mantrze wielu kobiet, mantrze o treści „BO ON”, bo on powiedział, bo on zrobił, albo nie zrobił, i tak w kółko. I próbuje uwagę tych kobiet przyciągnąć ku im samym, ku ich uczuciom, ich potrzebom, ich marzeniom, tak, by zobaczyły, że za własne życie odpowiedzialne są one same, a nie ktoś inny. By zobaczyły i zrozumiały, że one same mogą dokopać się do tej części w nich, która im da poczucie kontaktu ze sobą, radością, szczęściem. Długa droga od człowieka szukającego rozwiązań na zewnątrz do człowieka znajdującego rozwiązania w środku, a dzięki temu także na zewnątrz. Od kobiety skupionej energetycznie jedynie na swoim mężczyźnie, do kobiety spełnionej, kochającej siebie i innych. I pozwalającej na to, by być kochaną. Bardzo chciałam stworzyć rzeczywistość, w której jest zgoda na wszystko - ból, rozpacz, strach, miłość, przywiązanie, niepokój, wszystko. W której można czuć i nie oceniać tych uczuć. Chciałam, by bohaterki stopniowo zdejmowały maski, kolejne więzy, kolejne napięcia, by czuło się, że coraz bardziej smakują rzeczywistość, każda w swoim tempie, i na własnym poziomie akceptacji siebie, ale żeby coraz bardziej, ze strony na stronę, czuło się zmysłowość i smakowitość życia, czego się doznaje w momencie pełnego pogodzenia ze sobą. By formę nakazową wobec siebie zastępował powoli szacunek do swoich potrzeb i umiejętność ich odczytywania, umiejętność traktowania siebie z troską. By robiło się coraz bardziej intymnie w grupie, ale także intymnie ze sobą. Tak by każda kobieta mogła się przejrzeć w lustrze bohaterek, zobaczyć coś z siebie w każdej z nich, i pozwolić sobie na siebie, siebie każdą. Nie wymyśloną, nie życzeniową, ale tę prawdziwą. Bo bez tego bardzo trudno żyć. Z tych wszystkich potrzeb narodziła się napisana z Kasią Miller książka o odwadze bycia sobą, o radości bycia sobą, o sile, jaką to daje. Każdemu. Monika Pawluczuk
Wywiad z Moniką Pawluczuk
Warszawa
Al. Solidarności 155 lok. 36
tel.: 22 258 45 46
kom.: 509 718 404
e-mail: gabinet@psycholog-sienna.pl